A zwierzęta patrzą, jak zaczarowane. I ja również patrzyłam jak zaczarowana, słyszałam muzykę, która przyciąga wzrok. Także w krajobrazach jest coś niezwykle ulotnego. Świadomość, że moment, który uchwycił malarz to zaledwie właśnie moment, i zaraz zniknie, sprawia, że chcemy zatrzymać obraz na zawsze pod powierzchnią powiek. Zatrzymać go przy sobie na zawsze i nigdy nie dać mu zniknąć. Bo w tych obrazach jest coś bezpiecznego, coś niesamowicie znajomego, co daje komfort i rozlewa wewnątrz ten rodzaj ciepła, jaki może pojawić się w sercu na wspomnienie dzieciństwa.
Michael Willmann powinien stać w jednym rzędzie z Rembrandtem, Caravaggiem i innymi wielkimi malarzami, jacy stąpali po ziemi. Nie bez powodu jest w końcu nazywany śląskim Rembrandtem i w tym stwierdzeniu nie ma ani grama kłamstwa. Sposób, w jaki używa barw, jak magicznie przedstawia tkaniny i emocje, jak gra również na emocjach oglądających, jest najwyższej klasy mistrzostwem w malarstwie. I każdy powinien sam przeżyć to mistrzostwo kunsztu na własnej skórze. A dokładniej mówiąc, na własnych emocjach.